sobota, 19 października 2013

Rusałka

Wspominałem ostatnio o barze Rusałka. Podczas biegania po Pradzę natknąłem się na ten lokal na ul. Kłopotowskiego. Po wizycie w Kercelaku na Woli oczekiwałem wiele. W Rusałce czas się zatrzymał. Wystrój jak w kultowym filmie "Miś". Jadłospis :-) tak jak widać. Ceny naprawdę bardzo przystępne. Na kasie miła Pani, której bardzo liczni klienci przerywaja lekturę jakiegoś kolorowego brukowca. Wszystkie stoliki zapełniły się momentalnie. Pora obiadowa. Studenci, starsi Prażanie, turyści z zagranicy. Jak im wytłumaczyć z czego jest szczawiowa :-). Pan próbował i najważniejsza informacja, że to zupa z jajkiem. Co zjeść?. Rodzinka wybrała tradycyjnie. Rosół, grochówka, mielony, schabowy, gołąbki no i buraki oraz marchewka. Oczywiście kompot do picia. Nieśmiertelny SPOŁEM. Talerzyk klasa !!!. Smak różny. Buraki mega, schabowy rewelacyjny, moja Córeczka - lat 3 zjadła dwie sztuki. Kompocik z owocami a nie woda z sokiem.  Rosół słaby, gołąbek takżę. Jest to oczywiście subiektywna ocena. Nie będę się bawił w gwiazdę TVN bo tam nie ma co zmieniać. Tak ma być. Miejsce niezapomniane, klimatyczne. Atutem cena.  Jednak będąc na diecie od prawie roku, robiąc sobie odpust spodziewałem się czegoś więcej. Udało mi się mimo zakazu robienia zdjęć strzelić kilka fotek z ukrycia. Pani za kasą była stanowcza. Zakaz to zakaz. Nie dałem za wygraną. Kucharki prawie jak ze szkolnej stołówki. Te fartuchy niezapomniane. W naszej polskiej edycji Masterchef powinni mieć takie uniformy. To nasza gastronomiczna tradycja :-). Odczucie oczywiście pozytywne. Napewno tam wrócę.












Brak komentarzy: