Witam
Tak jak już wspominałem. Bieganie to sekta. Pochłania Cię w całości. Dziś miałem lenia. Pogoda w kratkę, samopoczucie marne...ale maraton się zbliża. Czasami to czysta przyjemność, wyjść i po prostu biec. Dziś stoczyłem z sobą walkę i ją wygrałem. Strasznie mi się nie chciało, ale jak ruszyłem było super.. i gdybym nie musiał iść do pracy to pewnie jeszcze bym biegał :-)
Na początku lokalizowanie satelitów...czyli pełna inwigilacja GPS
Pogoda dziś była
super do biegania, chmury na szczęście tylko straszyły
super do biegania, chmury na szczęście tylko straszyły
I najlepsze, wszyscy stoją a ja NIE :-)
No i wymuszone rozbieganie ukończone. Satysfakcja podwójna. Łatwo się biega jak jest chęć i ochota. Trudniej się zmusić i ukończyć zadanie treningowe, ale to jest fajne w bieganiu, że kształtuje charakter...
" PAIN IS TEMPORARY ... QUITTING LAST FOREVER"
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz